Przychodzi taka wieczorowa pora kiedy jest się po prostu głodnym. I nie mamy ochoty na zwykłą kanapkę – zimną kanapkę z czymś tam. Podgrzewać obiad, który zjedliśmy kilka godzin wcześniej? Eh, nuda. Ale jeśli wcześniej kupiliśmy kawał piersi z indyka i widzimy, że zostało nam co nie co tej surowizny, kilka warzyw i pieczywo – to można zmajstrować swój własny wieczorny fast food. Nic prostszego jak tylko pozbierać to, co pozostało i włożyć między dwa chrupiące tosty.
Sandłicz z indykiem na ostro - z musztardą Dijon, sosem BBQ i papryczką chilli
Pierś z indyka zamarynowałem na szybko w ziarnistej musztardzie francuskiej z oliwą, odrobiną białego octu winnego, soli, pieprzu i koperku. Gruby kawałek mięsa obsmażyłem z każdej strony na złoty kolor po czym przykryłem patelnię – w międzyczasie kilkukrotnie przewracałem go aby soki równomiernie rozchodziły się wewnątrz indyka. Chrupiące tosty wyciągnięte z opiekacza posmarowałem ostrą musztardą Dijon oraz, jeszcze mało popularnym u nas, sosem BBQ firmy HP. Aby podkręcić ostrość użyłem kilku plasterków papryczki chilli. Dla równowagi wybrałem pomidory, duszoną (z mięsem na patelni) cebulę oraz korniszony od teściówki.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że taką ciepłą, soczystą kanapkę pożera się w kilkanaście sekund. Nim cała miazga pokręci się w jelitach już mamy ochotę na kolejnego sandłicza – toż to istne obżarstwo!
4 komentarze :
ależ się zaśliniłam... głód mi doskwiera po piwku...tak mi się nie chce...a zjadłabym..
Nie dowozisz?
a pod jaki adres?
nieopodal... do świata nowego;)
to dopiero kawał indyka! :D wygląda pysznie :)
Prześlij komentarz