Wracając z pracy czy to z uczelni, od fryzjera bądź znajomych możemy napotkać na swej drodze wiele osób handlujących przed sklepami to tym, to tamtym. Nie mam tu na myśli tylko straganów z czajnikami i pończochami, a raczej te warzywne z domieszką owoców. Jakby nie było - różne różności oferują Ci państwo na swoich stoiskach. Jeszcze nie tak dawno można było kupić np. maliny. Dżoana powiedziałaby, że wyglądają taaaaaak apetizing, że można by je so quickly zjeść nawet jeszcze w drodze to home. Kupujemy maliny i wkładamy je do lodówki. No i tak czekają na nas w tym chłodzie biedne takie, w końcu wkurzają się i zaczynają tracić chęć do życia... mizernieją, mocno się przytulają do siebie aż koleżanki koleżanek soki puszczają. Robi nam się breja. Aby tego uniknąć można przed tą tragiczną sytuacją włożyć malyyyny do zamrażarki i zguglować lody waniliowe z sosem malinowym.
Najważniejszy jest sos
Więc tylko dla przypomnienia dodam, że zamrożone bądź świeże maliny wkładamy do rondelka, podkręcamy gaz delikatnie, a pod wpływem ciepła puszczą sok i zaczną się w nim gotować. Jak są już rozgotowane dosypujemy wedle uznania cukru. Całość miksujemy blenderem albo od razu przepuszczamy miksturę przez bardzo gęste sitko (bez blendera będzie trudniej). Bez miksowania tyci tyci pestki będą nam chrupać później w buzi. A tego nie lu-bi-my. Po paru minutach kremowy sos gotowy, przed podaniem możemy go jeszcze trochę podgrzać.
Aby urozmaicić deser możemy wziąć jakiś twardy owoc np. jabłko. Kroimy na kilka średniej wielkości księżyce i wrzucamy na patelnię, w której uprzednio rozpuściliśmy sok z 1/3 cytryny z łyżką cukru. Owoce oblepią się w karmelu i zmiękną co nie co. Takie są gotowe do podania na talerz.
Nie wiem jak Wy ale ja uzyskałem cytrynowe jabłka, na nich rulonik lodowy polany słodko-kwaśnym sosem z malin.
3 komentarze :
sooo apetajzing :)
a gdzie przycisk 'lubię to'?? :) wygląda mega!!
już jest :D
Prześlij komentarz