Zazie Bistro - Chapeau bas

Są takie miejsca, do których mogę wracać nim jeszcze wyjadę. Już na samą myśl o wyjeździe mały smutek pojawia się w mym umyśle, żal po prostu. Tak właśnie mam z krakowską dzielnicą Kazimierz. Dla wielu to miejsce niezwykłe pod względem historycznym jak i religijnym, w którym przeplata się kultura żydowska i chrześcijańska. Mnie z kolei absorbuje pomysłowość restauratorów i właścicieli pubów. Na niewielkim obszarze znajdziemy dziesiątki rozmaitych lokali, knajpek i klubów. Wszystko na wyciągnięcie ręki - i dobrze, bo dzięki temu można "zaliczyć" kilka miejsc na raz. Jednym z lokali, który teraz szczególnie miło zapamiętam jest Zazie Bistro - rewelacyjna kuchnia francuska. Do tej pory miałem doświadczenie takie, że kuchnia z nad Loary jest droga. A tu psikus - biorąc pod uwagę porcje no i przede wszystkim jakość dań, cena jest w sam raz.
No ale co tu się rozpisywać o cenie, to nieistotne.
To jest post o miejscu zwanym Zazie, więc cóż mnie spotkało (oprócz miłych kelnerek, orientujących się  gdzie pracują, które dobrze zdały egzamin pierwszego wrażenia).

Ślimaki w muszlach na masełku i winie z czosnkiem - delikatne mięso ślimaków, masło i wino... znakomite połączenie, no i sałata oblana świetnym vinegretem









Klasyka - francuska zupa cebulowa, niezwykle esencjonalna










Mój faworyt - przegrzebki w maśle na cieście francuskim z kaszanką i musem jabłkowym. Przyznaję, że cholernie trudno spotkać restaurację serwującą przegrzebki. A jak smakują? Jakby wyciągnąć aromat z najświeższych owoców morza - delikatny, wręcz zmysłowy - zamknąć go w malutkiej poduszeczce, która położona na języku wręcz rozpływa się. To tak mniej więcej coś takiego.

Zupa dnia - krem pomidorowy z kozim serem. Ser, który się delikatnie rozpuścił ładnie przełamał smak pomidorów.










Wołowina po burgundzku podawana z ziemniakami gratin. Danie to zostało odkryte na nowo wraz z pojawieniem się na ekranach filmu Julie i Julia z Meryl Streep w roli głównej. Po prostu bajka - grubaśne kawałki kruchej wołowiny w winnym sosie na zapiekance ziemniaczanej.










Żeberka w ciemnym sosie pomarańczowym z ziemniakami gratin, sałatką z rukoli i cząstek pomarańczy. Interesujące połączenie żeberek i słodkości pomarańczy. Oczywiście mięso pierwsza klasa.










Sałatka z krewetkami obsmażanymi w pomidorowym pistou, cukinią, serem Gruyere. Świetnie doprawiona sałatka i wybijająca się świeżość mięciutkich krewetek.










Deser - tarta tatin z lodami waniliowymi. Ciasto francuskie nadzwyczaj kruche, leciutkie, lody dobrej jakości no i miła niespodzianka - pod lodami są jabłka obtoczone cynamonem.










W oczekiwaniu na deser przechadzka po lokalu. Wchodząc do restauracji mamy niewielką salę, położoną na rogu kamienicy. Schodzimy w dół do klimatycznej piwniczki.










Trochę się boję ale chyba to napiszę - z wszystkich restauracji jakie do tej pory odwiedziłem w życiu... to jest mój numer 1 - Zazie Bistro na krakowskim Kazimierzu.

No i napisałem.

2 komentarze :

Anonimowy pisze...

o tak, zazie jest cudowne! :)
z ulubionych miejsc w krakowie jeszcze odkryta niedawno Karma na Krupniczej, najlepsza na śniadanie, lunch, przepyszne tarty i kawa z aeropresu! no i Wine Garage na Poselskiej, świetne wina i oryginalna kuchnia

Dawid Furmanek pisze...

Hm, brzmi zachęcająco. Będąc następnym razem w Krakowie nie omieszkam zajrzeć tu i ówdzie :)

Prześlij komentarz