Gnocchi. Ten, kto się po raz pierwszy spotkał z tym słowem może mieć zagwozdkę - yyyy, gnoczi? gnoci, to coś na g. Zakładamy oczywiście wariant taki, że język włoski znamy tyle co kot napłakał (ten, który paczy ciągle), a jeśli już coś kojarzymy z tego języka to: pizza, amore i bunga bunga. Otóż we włoskim języku znajdziemy jeszcze wspomniane słowo gnocchi, które mniej więcej wymawia się nioki. A coż to, a cóż to?A nic takiego jak nasze kopytka, z jedną zasadniczą różnicą - włoskie gnocchi nie są z reguły twarde, bez wyrazu jak większość polskich kopytek. Ten, kto zasmakował prawdziwych włoskich kopytek kojarzy je pewnie z czymś delikatnym. Czasami wystarczy odrobinę siły aby pod naporem języka i podniebienia te małe poduszeczki rozpłynęły się w ustach.
Gnocchi z serem ricotta, cukinią i pecorino
Robimy. Na ok. 4 porcje potrzebujemy:
- 0,8 kg dużych ziemniaków (najlepiej kleistych)
- ok. 130-150 g mąki pszennej
- 100 g sera ricotta
- 1 czubata łyżeczka soli
- porządna szczypta pieprzu białego i gałki muszkatołowej
- jajko
- średnia cukinia
- 3 ząbki czosnku
- kilka gałązek świeżej bazylii
- odrobinę oliwy oraz łyżkę masła
- mała garść sera pecorino
Ziemniaki albo gotujemy albo pieczemy w całości w piekarniku (ok. 180-200 st.) aż będą miękkie. Jeśli gotujemy, wówczas po odcedzeniu i ostudzeniu, należy podsuszyć je przez kilka minut w piekarniku. Cel jest taki aby uzyskać zawartość ziemniaka (niesurową rzecz jasna) przy jak najmniejszej jego wilgotności. Ponieważ im bardziej "mokre" ziemniaki, tym więcej będziemy potrzebować mąki. A im więcej mąki, tym kopytka twardsze. Ot to cała filozofia.
Gotowe ziemniaki przeciskamy przez praskę, ewentualnie traktujemy je tłuczkiem do ziemniaków. Praska o tyle jest lepsza, że ziemniaki przeciśnięte przez nią są lekkie i delikatne. Mieszamy na blacie/stolnicy ziemniaki, mąkę, roztrzepane całe jajko, sól, gałkę, pieprz i ser ricotta, który nada całości odrobinę słodyczy, a ciasto stanie się delikatniejsze. Wyrobione ciasto odstawiamy w chłodne miejsce aby zesztywniało.
Następnie ciasto dzielimy na 4 części, podsypujemy stół dodatkową porcją mąki i kształtujemy je na wałeczki o średnicy 1,5-2 cm. Dociskamy delikatnie górę wałka aby uzyskać w przekroju coś na zasadzie elipsy. Tępą stroną noża odcinamy kawałki o długości 2-3 cm. Gotowe gnocchi oprószamy delikatnie mąką i zabieramy się za pozostałe porcje ciasta.
W czasie kiedy gotuje nam się woda (osolona) w największym naszym garnku, smażymy na mocnym ogniu cukinię. Gdy zacznie robić się miękka, wyciągamy ją z patelni. W tym samym czasie wrzucamy kopytka partiami do garnka tak aby miały swobodę i nie skleiły się ze sobą. Po wrzuceniu części gnocchi warto delikatnie zamieszać całość by mieć pewność, że nie wyciągniemy za chwilę jednej wielkiej bryły ziemniaczanej. Gdy gnocchi wypłyną na powierzchnię, dajmy im maksymalnie 30-60 sekund i wio z wody wprost na patelnię. A na patelni wrzucamy uprzednio masło, z którego po podgrzaniu "wyłoni się" biały nalot w postaci ściętego białka - tego nie chcemy, więc usuwamy to białko za pomocą łyżki co nie jeden raz nasz brzuszek nakarmiła... Rozgrzewamy masło aż zacznie delikatnie brązowieć. Wrzucamy kopytka, posiekany czosnek, cukinię, całość delikatnie solimy. Trzymamy danie na mocnym ogniu tak długo jak nam się to podoba - tzn. gnocchi mogą się właściwie tylko wypluskać delikatnie w maśle albo porządnie usmażyć. To zależy od Was ale pamiętajcie, że im dłużej będą smażone, tym będą twardsze. Wyłączamy źródło ciepła z pod patelni i dorzucamy posiekana bazylię. Od razu nakładamy na talerz i posypujmy pecorino (może być też parmezan, o mocniejszym i bardziej wyrazistym smaku i zapachu). Podawać z ulubionym, półwytrawnym białym winem. Obowiązkowo.
Szkoda tylko, że w tak niewielu restauracjach serwują świeże gnocchi. Onegdaj takie rarytasy bodajże ze smażonymi kurkami można było dostać w lubelskiej Czarciej Łapie. Eh, już tej pozycji w menu niestety nie ma. Pozostaje mi od czasu do czasu umorusać się w kuchni i zrobić własne gnocchi oraz wyszukiwać lokali z włoską kuchnią mięciutkich, podających własnoręcznie robione gnocchi. Do czego i Ciebie zachęcam, Czytelniku.
2 komentarze :
Szukałam od jakiegoś czasu prostego, smacznego przepisu z cukinią; uwielbiam ją i robię w każdy możliwy sposób :) Swoją drogą kocham Włochy równie jak i włoskie jedzenie, więc przepis trafia z moje gusta :) Dzisiaj zabieram się za robienie tych pyszności :)
Pozdrawiam gorąco!
Gud lak :)
Prześlij komentarz