Kiedy czuję się przejedzony różnymi mięsami, szybkimi potrawami na bazie makaronu sięgam po coś innego, po prostu eksperymentuję - tzn. staję w sklepie i rozglądam się po półkach za produktami, które mogą spasować do siebie. I tak na przykład dzisiaj użyłem swych oczu w sklepie - patrzę - kukurydza. Taką prosto z puszki mógłbym jeść na okrągło, uwielbiam jej słodycz. Do koszyka. Teraz kolejny produkt, za którym nie mniej przepadam i wkręciłby się w klimaty i kolor kukurydzy - cieciorka. Do koszyka. Do kasy. Do kuchni. Refleksja... jednak na ogół nie przepadam za słodkościami - czy to w deserach, czy w daniach głównych. Jednak tym razem postanowiłem zrobić zupę inną niż zwykle, przełamać swoje uprzedzenia i wyobrażenia na temat słodkości. Z początku wydawało mi się, że będzie wręcz za słodko na talerzu. Jednak wystarczyło dodać dwa składniki...
... wyrazisty i trochę ostrawy szczypiorek oraz słoną fetę. Ale od początku. Jestem w kuchni z moimi głównymi składnikami - 2 puszki kukurydzy, 1 puszka cieciorki. Na patelni rozgrzewam łyżkę masła i taką samą ilość oleju. Dorzucam kukurydzę i 1 średnią cebulę. Duszę całość pod przykryciem aż cebula zacznie brązowieć - postanowiłem zrobić jeszcze słodszą i bardziej intensywną w smaku zupę właśnie dzięki zkarmelizowaniu cebuli. To też dzięki takiej cebuli zupa ma ciemniejszy kolor. Do momentu zbrązowienia cebuli kukurydza będzie już na tyle miękka, że można wszystko połączyć w garnku z wrzątkiem (ok. 1 l), dodać połowę puszki cieciorki, zagotować ponownie i zmiksować blenderem. Zupę następnie przecieram przez gęste sito aby nie zostały resztki z kukurydzy. Zupa wraca na ogień - brzmi jak rozkaz :) W ostatniej chwili stwierdzam, że chcę ją mieć bardziej gęstą i kremową więc rozprowadzam w misce ok. 100 ml rzadkiej śmietanki 30% z 2 łyżkami mąki kukurydzianej. Przygotowaną miksturę dodaję do zupy, wrzucam pozostałą część cieciorki, kilka zgrabnych jak ja ruchów łyżką i garnek wio z ognia. Cieciorka z puszki jest już przygotowana do jedzenia, więc dalsze jej gotowanie mijałoby się z celem, gdyż zrobiłaby się z niej jedna wielka rozciamciana plucha. Końcufka. Zupę podaję z kilkoma grubymi kawałkami fety i sporą ilością szczypiorku - bez tych ostatnich akcentów cała gra, a właściwie zupa nie warta świeczki.
2 komentarze :
Wszystko mi sie bardzo podoba... ale nie ma zmianki czy te zestawienie produktów jest naprawde smaczne :D Brzmi pysznie... Pozdrawiam
Ja całkiem świadomie dobierałem te produkty. Można by rzec, że krem kukurydziany jest słodką bazą. Najważniejszy jest efekt końcowy - przełamanie słodyczy ostrością szczypiorku oraz słoną fetą. Wtedy zestawienie tych produktów jest smaczne :)
Prześlij komentarz