Food & Friends oraz KUKBUK - magazyny kulinarne

food & friends oraz kukbuk okładka
Dobre czasopismo tudzież magazyn związany z tematyką kulinarną, gastronomiczną (nie mylić z gastryczną!) - czy coś takiego w ogóle istnieje na rynku? Ba, na polskim rynku, na polskich pułkach, które uginają się wręcz od tysięcy zadrukowanych stron?! Szperać można wszędzie - w starym kiosku na ulicy (chyba wzrokiem jedynie), w sklepach osiedlowych (o ile lada nie przeszkadza), w hipermarketach (o ile Cię nie przejedzie wózek puszczony przez czyjeś dziecko). O ile w tych pierwszych znajdziemy różnej maści wydruki od wszędobylskiej pani domu (właśnie, a gdzie gazetka Pan Domu?!) po 100, 500, 1000 i brakuje 100, 000 panoramicznych krzyżówek, tak w markecie i tak zwanych dobrych sklepach już jest lepiej. Pewnie wydawca i pomysłodawcy mają swój target. I niech tak będzie. Dla tych, którzy nie są jeszcze otoczeni tymi dobrymi sklepami z prasą, mogą  zamówić prenumeratę. No dobra - czy to coś dobrego kulinarnego istnieje? Otóż tak, i to przynajmniej dwie pozycje znalazłem i poczytuję z zaciekawieniem.


Food & Friends oraz KUKBUK

Co je wyróżnia?

Sam fakt, że są poświęcone tematyce kulinarnej / gastronomicznej nie czyni je niczym specjalnym i wyjątkowym. No bo przecież oczywiście obie pozycje zawierają przepisy. Przede wszystkim są to dwumiesięczniki. A skoro wydawane są z takim odstępem czasowym to powinny być raczej pokaźne. I są. Przykładowo KUKBUK zawiera aż 200 stron, a Food & Friends 164. Jest co czytać!

food & friends kukbuk magazyn

Co? Tyle stron z przepisami? Oj nie, nie, nie. Jednak nie ilość a jakość się liczy. W obu 2-miesięcznikach jest sporo ciekawych artykułów na temat restauracji, szefów kuchni, zwykłych ludzi - pasjonatów, którzy łączą swoją pracę codzienną z życiem w kuchni. No i oczywiście przepisy ale o nich poniżej. Poczytamy także o wydarzeniach związanych z kulinarnym światem. Fakt, że fizycznie te dwumiesięczniki wykonano z grubego papieru, kredowego, matowego sprawia, iż przyjemnie się je czyta, przegląda. Merytorycznie sprawne artykuły wciągają od pierwszego akapitu do ostatniej kropki. A to, czego język gibki nie zdoła opowiedzieć uzupełniają zdjęcia. Właśnie, ogromnym wyróżnikiem obu wydawnictw są zdjęcia - przepiękne, wielkoformatowe zdjęcia okraszone miłym i konkretnym opisem. Uwaga wzrokowcy! Samo przeglądanie F&F i KB sprawia, że kiszki marsza grają, organizm produkuje ogromne ilości śliny i po prostu chce się jeść! Autorzy tychże magazynów doskonale wiedzieli co robią - postawili na jakość, jakość i jeszcze raz jakość. Hm, pisałem już o jakości? A no tak - to właśnie tam jest! 

Eh, te przepisy

Wielki ukłon w stronę Food & Friends, który podzielił swój magazyn - najpierw czytamy i oglądamy przepiękne potrawy, a dopiero na końcowych stronach znajdziemy dokładne przepisy. Z kolei KUKBUK jednak przemyca opisy i przepisy dań w trakcie całego czytania. Mimo to, treść i wspomniane zdjęcia nadrabiają w KB.

food & friends przepisy znajdujące się na końcowych stronach

spis treści kukbuk

rozbieranie ptaka podział gęsi na części w kukbuk


Cena a jakość

Food & Friends - 14,90 zł, KUKBUK - 15 zł
Ktoś, kto nie przywykł do takiego wydatku jednorazowo może pomyśleć, że to nie dużo, nie mało i może się ostatecznie zastanawiać - kupić? Daj spokój, to jest jakieś 7,5 zł / miesiąc, ok. 30 groszy / dzień. Dużo? Bez dwóch zdań to, co znajdziesz w środku zadowoli nie jedną osobę - która ma dość czytania 40 stron tylko i wyłącznie o przepisach oraz o tym, która gospodyni zrobiła najlepsze gołąbki... W tej cenie znajdziemy artykuły i inspiracje oraz przepisy, po których chcesz po prostu więcej i więcej wgłębiać się w cudną krainę zwaną gastro, nie patrząc w ogóle już na cenę.

Co je łączy a co dzieli?

Są dwumiesięcznikami jak wspomniałem, magazynami kulinarnymi o kuchni i świecie związanym z nim, o ludziach, osobowościach. Są wywiady ze znanymi osobami, może i po trosze celebrytami, aktorami, krytycy kulinarni piszą o tym i o tamtym, a w KUKBUKU zapraszani są także poczytni blogerzy. Podobna cena i koncepcja na ukazanie nowego, ciekawego i smacznego lifestylu.

food & friends kukbuk magazyn czasopismo spis treści zawartość przepisy artykuły

A co je różni? Zdecydowanie liczba reklam w nich zawarta. KUKBUK (pierwsze jak na razie wydanie) - 25 stron reklam, Food & Firends (wydanie luty-marzec) - 11 stron z reklamami. Dorośli lubią liczby, procenty (nie tylko te na papierze :) więc i ja policzyłem - w KUKBUKu reklamy stanowią 13% całej zawartości, a w Food & Firends - 7%.
I naprawdę, jest to odczuwalne podczas czytania, gdzie w KB mam wrażenie, że te reklamy gdzieś chcą mi przejść przez oczy wprost do mojego zakupowego mózgu. Może fakt, że tych reklam jest mniej w F&F sprawia, że nie odczuwam ich istnienia właściwie? Może są jakieś badania na temat proporcji tekst/zdjęcia a reklama i samego rozmieszczania reklam w magazynach? Tego nie wiem. Ale wiem, że nic nie ma za darmo i reklamy muszą być. Dlaczego można śmiało wybaczyć tą nachalność KB póki mają interesującą treść.

Więc jakie one są, jakie są one?

Można by rzec, że to trochę takie z wyższej pułki ale na każdą kieszeń kulinarnego amatora. Inne niż wszystkie? Wyjątkowe? Konkretne w treściach? Śliczne? Warte polecenia? Warte przeczytania? Wciągające? Oj tak! Zdecydowanie tak. Już czekam na kolejne wydania.

food & friends wydanie magazynu
[www]

kukbuk pierwsze wydanie magazynu
[www]

2 komentarze :

Anonimowy pisze...

"trochę takie z wyższej pułki"

Unknown pisze...

Widzisz, Anonimie, tylko Ty to zobaczyłeś/aś, że pułka półce nierówna :)

Prześlij komentarz