Trójmiasta trzecie miasto - Gdynia

Nie byłoby Trójmiasta bez trzech miast, rzecz jasna. Było o Gdańsku i Sopocie. Ostała się Gdynia. I kto by pomyślał, że jeszcze w 1926 roku była to wieś rybacka, a teraz liczy sobie pi razy drzwi 250 tysięcy mieszkańców (trochę więcej niż w Luboszowie - 2 osoby). I tak trochę z tą liczebnością jest w odniesieniu do dobrych miejsc z jedzeniem w Gdyni - niby ich sporo ale wybrać tą dobrą nie jest łatwe, naprawdę!
Skwer niejakiego Kościuszki. Dookoła smażalnie różnej maści, czuć wszędzie zapach frytury. Niektóre lokale powinny być spalone - mam na myśli np. takie, które oferują za kilkanaście złotych niby to zupę rybną z łososia. A tak naprawdę co dostaję? O dżizas! Zupę rybną na bazie rosołu z włoszczyzną (mrożonka) z kawałkiem łososia - kawałkiem czyli 3-centymetrowy odpad z okolic ogona, w którym to mięsa było tyle co kot napłakał. Mnie również zbierało się na płacz... Ale że twardym jak galareta postanowiłem nakarmić się gdzie indziej. 

Gdy 50 czyli Bar Pomorza
Czytałem tu i ówdzie o tym miejscu więc nie byłbym sobą gdybym tam nie zawitał. Kurcze, jedzenie na jakiejś łajbie? Tuż obok zacumowany najprawdziwszy z prawdziwych - Dar Pomorza. Bujać nie buja. Menu - i to jest to - same rybki + alko i ewentualnie inne dla dzieci napoje. Jest kilka pozycji, oczywiście nie wszystkie ryby są dostępne - zależne to oczywiście od połowu i apetytu turystów bo miejsce to jest dość mocno oblegane. Można zjeść tam flądrę, dorsza, pstrąga, solę, halibuta, łososia. Jednak nie wszędzie knajpy serwują turbota - taką śmieszną, spłaszczoną rybę z rzędu flądrokształtnych. Dostało mi się średniej wielkości rybę - opcja z frytkami to nawet 47 zł. Ale za to sporo w niej soczystego mięsa o delikatnej strukturze i smaku. Naprawdę smaczne i warte swej ceny. Po takim posiłku zalecany jest dłuuugi spacer aby nie usnąć.




Tak poza tym to znaleźć jakieś przyzwoite miejsce z także akceptowalnym jedzeniem było dla mnie małym wyzwaniem. Jedno wiem po tej krótkiej wizycie, w tym mimo wszystko urokliwym mieście, aby unikać z daleka lokali, które "specjalizują się" we wszystkim i gdzieś tam daleko są zamieszczone pozycje z rybami (między pizzą, makaronem, golonką i kebabem). A jak jeszcze usłyszycie, że zupę rybną robi się z rosołu drobiowego to powiedzcie "a idź pan w pi...du!" 

PS
Po jedzeniu fajne jest nicnierobienie na plaży w Gdyni Orłowie, z piwkiem piweczkiem się rozumie.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz