Zastanawialiście się co kryją w sobie fast foody, że cały świat za nimi przepada? No na pewno nie to, co pokazano w dokumencie Super Size Me, że spożywane w dużych ilościach, zbyt często, fast foody prowadzą między innymi do powstawania chorób serca, wątroby no i oczywiście otyłości. A czy wiedzieliście, że gdy jesteśmy głodni to sam mózg steruje nami i mając do wyboru fast-fooda (czytaj mózgu: błyskawiczne kalorie, energia) i lekką sałatkę (czytaj mózgu: eh, chłopie, nie pojesz sobie), nasz procesor wybierze to pierwsze?! Ale może kojarzyliście tego typu pokarmy z dość krótkim czasem oczekiwania na posiłek? Pewnie i tak... Intuicja podpowiada mi coś jeszcze, co jest związane z fast-foodem, choćby takim jakim jest hot-dog... praktyczną stronę fast-foodów.
Hot-dogi na polskich cepeenach
Prawie jak w Ameryce
Będąc dobrych kilka lat temu na obczyźnie w poszukiwaniu pieniędzy na studenckie życie w Polszy spędzałem wiele czasu na stacjach benzynowych. Dlaczego? Kupowałem tam kawę! Nie spotkałem stacji, w której nie stał chociaż jeden ekspres przelewowy. Zakup kawy na tamtejszych stacjach jest codziennym rytuałem jak zjedzenie śniadania albo obejrzenie prognozy pogody przed wyjściem do pracy. Ale co ważniejsze - wiele z tych stacji serwowało dodatkowo kanapki robione na miejscu, na naszych oczach, coś jak sabłej tylko nie z takim rozmachem. Pomyślałem - to jest życie - wszędzie kawa i jedzenie, które można zabrać do samochodu i skonsumować w drodze gdzieś tam po hajłeju! Pomyślałem również, że u nas w Polszy to lipa - co najwyżej można sevendejsa podgrzać na masce samochodu i wypić kawę z termosu. Jednak nadszedł i renesans na polskich stacjach z paliwem - wprowadzono na salony hot-dogi.
Ile mięsa w mięsie?
Byłem ciekaw co konkretnie oferują poszczególne koncerny na swoich stacjach. Okazuje się, że jestem zwykłym leszczem dla wielkich firm i nie mam wystarczającej siły przebicia aby uzyskać od biur prasowych: Orlenu, Bliskiej, BP, Statoilu, Shella, Lotosu informacji na temat: ile mięsa jest w sprzedawanych na stacjach paliw parówkach, jakie pieczywo używane jest do hot-dogów. Wydawało mi, że szybko uzyskam odpowiedź jednak rozczarowałem się. Zero odzewu. No bo kto leszczowi odpisuje. Ale doczytałem, że dziennikarze wyborcza.biz po tygodniu uzyskali informacje odnośnie ilości mięsa w parówkach (Lotos zasłania się tajemnicą handlową). Otóż: orlenowskie parówki - 64% mięsa, te z Shella 55%, a na BP 53%. A co z pozostałą zawartością, pozostałymi procentami? Tego to pewnie najstarsi górale nie wiedzą. Pewnie jakieś śmieci, które muszą wypełnić tą przestrzeń. Jednak stacje paliw niechętnie dzielą się takimi informacjami. Jednak jeśli już mamy wybierać jakieś hot-dogi to te z kabanosem lub kiełbaską, gdyż mają nawet i 80% mięsa w swym tajemniczym wnętrzu.
Czy to się opłaca?
Jak myślicie, kto jest parówkowym królem na polskich stacjach paliw? Orlen. Jak myślicie, ile hot-dogów jest sprzedawanych na ich stacjach? Trzy. Miliony. Miesięcznie. Jak podaje portal natemat.pl "to oznacza, że statystycznie prawie każdy Polak sięga po nie raz w roku. Gdyby jadali je tylko kierowcy samochodów osobowych, każdy z nich miałby na swoim koncie po dwa hot-dogi, bo samochodów w kraju jest ponad 17 milionów." Pomyślmy, 3,000,000 hot-dogów hipotetycznie po 4 zł daje oczywiście 12 mln złotych co miesiąc. Ile może bułka kosztować - 30 groszy, parówka max 1 zł? Pozostałe groszowe sprawy to pełne chemii sosy, obsługa, prąd.
A często gęsto jest tak, że ceny hot-dogów mają interesującą kocówkę XX i 9 groszy. I gdyby tak w trakcie sprzedaży hot-dogów, powiedziano klientom 3 miliony razy "może być bez grosika?" Daje to w sumie tylko 30 tysięcy złotych, ale z drugiej strony to już coś... 30 tysięcy w miesiącu. Teoretycznie bo teoretycznie ale jest.
Fenomen hot-dogów na polskich stacjach benzynowych?
Tak, jakiś czas temu, jakiś koncern zaczął być konsekwentny w tym, aby kierowcom oferować coś więcej niż żarówki, wycieraczki i zimne napoje oraz słodkie przekąski. Dawaj hot-dogi - szybko się je robi, aby je zaserwować nie potrzeba mieć w papierach tytuł naukowy i wystarczy spytać tylko klienta - parówka czy kabanos? jaki sos?
Fenomen jakiś jest. Fenomen hot-dogów w Polsce może wynikać m. in. z dwóch przyczyn - jest to oczywiście fast-food, czyli coś szybko-ciepłego, możemy zjeść to w jakieś 2-3 minuty od zamówienia, kosztuje tyle co kawa/herbata na stacjach i co najważniejsze - jest mega praktycznym posiłkiem. O ile hamburgera zjemy raczej oburącz, to z hot-dogiem poradzimy sobie za pomocą jednej rączki.
Zatem możemy prowadzić samochód, równocześnie rozmawiać przez telefon, zmieniać biegi, poprawić makijaż, rozczochrać pekaesy itd. Ta praktyczność sprawia, że kierowcy chętnie sięgają po ten fast-food. Dodatkowo firma Orlen nie odnotowuje wyraźnych różnic, w których dniach tygodnia sprzedawanych jest więcej hot-dogów. Zatem piątek, świątek czy niedziela Polacy jedzą hot-dogi, na okrągło, na kacu i po prostu w podróży.
2 komentarze :
Kiedyś czytałam w Logo artykuł mający na celu porównanie hotdogów z różnych stacji benzynowych. Szkoda, że nie pamiętam, które były najlepsze :)
http://www.logo24.pl/Logo24/56,125390,10146488,Test_hot_dogow____.html
Najlepsze są te, które nam smakują ;)
Prześlij komentarz