Ostatnio chcąc udać się ze znajomymi na jakiś obiad zaproponowałem dość młodą restaurację w Lublinie zwaną Bierhalle - jak ja to nazywam "sieciówka piwno-mięsna", w której to rzekomo menu komponował sam Kurt Scheller. Pierwsza myśl - jest nieźle. A że wraz ze znajomymi lubimy jeść mięso, to tym bardziej pomyślałem, że warto tam pójść. Przynajmniej tak zapraszało menu na stronie www restauracji, a szczególnie jedno zdjęcie potrawy...
Bierhalle Lublin wg Kurta Schellera? Chyba nie bardzo
Ale zacznę od tego, że uwielbiam kiełbasy, kiełby, chabaninę - jak zwał tak zwał. Mógłbym jeść je na okrągło. Pod każdą postacią - na zimno, smażone, gotowane, grillowane, pieczone. Nieważne. Na sam widok dobrej kiełbasy ślinka mi cieknie. Nawet muszę walczyć sam ze sobą, żeby w sklepie nie kupić jakiegoś pętka. Przyznaję sie bez bicia, że zawsze przegrywam w sklepie z moim mięsnym apetytem i w koszyku wędruje kawałek kiełby. Ale do rzeczy.
Zdjęcie na stronie www - i tu jest pies pogrzebany
Już przed wejściem do restauracji wiedziałem, co zamówię - talerz kiełbas (zestaw tradycyjnych kiełbas niemieckich: Bratwurst Curry, Weisswurst, Norymberskie podane z sauerkraut (kapusta kiszona, cebula, kminek) w cenie 32,99 zł. Jako że miałem przyjemność kilka razy jadać genialne kiełbaski w Wiedniu, oczekiwania miałem dość wysokie. No bo jak można spier***lić taki prosty produkt jakim jest kiełbasa?! Ale najważniejsze - to, co mnie przekonało o wyborze dania na obiad to było zdjęcie potrawy zamieszczone na stronie internetowej restauracji.
Hmm, wygląda fajnie, niemalże tak jak to sobie wyobrażałem, prawda?!
Kawał mięcha - kiełbaski soczyste, jędrne, kształtne, niekoniecznie smażone czy grillowane ale nieważne - takie jak widywałem w wielu miejscach w Wiedniu.
Kawał mięcha - kiełbaski soczyste, jędrne, kształtne, niekoniecznie smażone czy grillowane ale nieważne - takie jak widywałem w wielu miejscach w Wiedniu.
Zamawiam i co? I dupa!
Tak wyglądał mój talerz kiełbas w porównaniu z tym, co jest na stronie Bierhalle. OK, przyznaję, że zdjęcie nie było robione jak oryginał w dobrze naświetlonym miejscu, to nie jest to samo ujęcie/kadr. Nawet nie czepiałbym się kompozycji czyli ułożenia poszczególnych elementów na talerzu.
Najmniejsze kiełbaski wyglądają jak... aż mi jakieś wstrętne skojarzenia przychodzą do głowy! No po prostu pomyślałem, że to jest szczyt chamstwa albo totalna ignorancja i brak szacunku do klienta. Kiełbaski były na maksa pomarszczone, gumiaste czyli po prostu stare. Nie miały żadnego smaku. Pozostałym kiełbasom również daleko było do tabliczki "świeże - soczyste." Kapusta jak kapusta - poprawna bo w sumie jaka może być kapusta z kminkiem. Najlepsze z tego wszystkiego to chyba musztarda i piwo marcowe...
Ale czy kogoś to obchodzi w ogóle?
Jest to sygnał z mojej strony i apel do właścicieli o zwrócenie uwagi na ten problem "obiecywane-otrzymane", bo klient ma jakieś oczekiwania jak przychodzi do restauracji. Jak nie sprosta się tym oczekiwaniom ("obiecanym"/zadeklarowanym na zdjęciach w szczególności), to klient jest niezadowolony. Dlatego uważam, że nie warto publikować na stałe w necie zdjęcia potraw, chyba że serwowane dania są identyczne jak na zdjęciu. Angażowanie ikony kulinarnej, jaką jest z pewnością Kurt Scheller, do przygotowania menu restauracji, jest fajnym krokiem marketingowym ale co z tego jeśli załoga restauracji nie może zrobić repliki dań. Dodatkowo sama obsługa nasunęła mi temat na rozszerzenie zawartości wpisu "7 grzechów kelnera"...
PS
Jeśli chcecie dowiedzieć się jakie kiełbaski prosto z Wiednia kocham - koniecznie zajrzyjcie do tego posta - "Namiastka Wiednia dla smakoszy i kilka praktycznych wskazówek"
*zdjęcia oryginalne potraw pochodzą ze strony Bierhalle.pl
1 komentarz :
No i to jest świetny przykład na mema : oczekiwania kontra rzeczywistość. xD
Prześlij komentarz